sobota, 29 czerwca 2013

Orzechowo-bananowy krem owsiany

Kto z nas nie lubi kremów? W rogaliku, bułce, pralince, na kanapce i prosto ze słoiczka :)
A jeszcze tak bezkarnie na śniadanie? To już niebo :)

 Obudziłam się dziś wcześnie. Miałam spać do późna, jak to w wakacje, ale mój żołądek upomniał się o jedzenie (chyba kolacja była wczoraj za wcześnie, a wieczór za bardzo się wydłużył). Wstałam więc cicho, żeby nie pobudzić reszty najedzonych śpiochów i schodzę na dół starając się stąpać tak, żeby schody nie zaczęły skrzypieć ;) Wstawiam mleko bez zastanowienia, bo to zawsze baza do śniadania (;)) i przeglądam szafkę.

 
Automatycznie wyciągam płatki owsiane. Jakoś nie chcę mi się zjeść niczego... specjalnego w pierwszy dzień wakacji. Szczególnie, że na dworze nadal szaro. Może i chodziła mi po głowie myśl o pysznej wieżyczce pancakesów, które widziałam na innych blogach już kilkadziesiąt razy, ale myśl ta została skutecznie zagłuszona przez burczenie mojego brzucha. Stanęło więc na owsiance. Wsypałam płatki i mieszam... Stoję nad tym garnuszkiem co chwilę kręcąc łyżką w koło, dodałam ekstrakt waniliowy i posłodziłam stewią, gdy wzrok mój padł na misę z owocami. Czarne banany. Już wczoraj myślałam, żeby zrobić z nich chlebek bananowy, albo jakieś ciacho, ale mam ich sporo, więc czemu nie spożytkować ich już rano? Zostawiłam więc owsiankę i zabrałam się do miażdżenia banana. Coś by się jeszcze przydało do tego banana... początkowo myślałam o wiórkach kokosowych, ale ostatecznie stanęło na laskowych, bo już chyba zapomniałam jak smakują, tak dawno ich nie jadłam. Wzięłam garść i (to nie było ciche, na szczęście rodzinka nawet nie przewróciła się z boku na bok ;)) zmiksowałam na proszek. Gdy owsianka zgęstniała mi na maksa, dodałam banany, orzechy, wymieszałam, znowu przełożyłam do pojemnika blendera i zmiksowałam na krem. Już czuję ten zapach! Ekstrakt waniliowy, banan, orzechy! Nie mogę się powstrzymać, by nie zgarnąć palcem trochę ze ścianki miski. Przekładam do miseczki i wkładam do lodówki. Kroję w tym czasie nektarynkę i sprzątam po sobie, wylizując do cna każdą rzecz choć trochę ubrudzoną kremem ;) Dobra, nie będę dłużej czekać, aż krem jeszcze bardziej się schłodzi i zgęstnieje w lodówce. Wylizane resztki dały mi taką recenzję i przedsmak mojego śniadania, że wyciągam miseczkę z lodówki, dodaję pokrojoną połówkę nektarynki, drugą chwytam w rękę, szybko sięgam do szuflady po ulubioną łyżeczkę i... JEM!!

 Na pyszny krem potrzeba nam:

- 40 g płatków owsianych
- szklanka mleka
- dojrzały banan
-garść orzechów laskowych
- stewia dla osłody
- ekstrakt wanilowy






Jeśli się komuś nie chciało czytać... ;)

1. Mleko zagotować, dodać płatki owsiane, ekstrakt waniliowy i stewię.
2. Banana rozgnieść na papkę.
3. Orzechy zmiksować na wiórki/proszek.
4. Gdy owsianka będzie bardzo gęsta dodać banany i orzechy. Wymieszać.
5. Owsiankę zmiksować na krem i  ewentualnie wstawić do lodówki, by schłodziła się i jeszcze bardziej zgęstniała. (Na ciepło też pycha ;))
6. Moja propozycja - podawać z kwaśnymi, przełamującymi przyjemną mdłość i słodkość owsianki owocami, chyba że lubicie takie "zamulające" kremy. 

PYYCHAA!

P.S.: Syci na dłuugo :)

Smacznego!
Mayamee

2 komentarze: