Moim błędem było nie odstawianie gotowego ciasta na naleśniki na godzinę, tylko na pół (moja niecierpliwość kosztowała mnie zapewne pyszne, cienkie naleśniki, ale cóż, może następnym razem).
Wstałam o 7, razem z tatą, który wyjeżdżał do pracy. Musielibyście widzieć jego minę, kiedy zobaczył mnie w łazience. Bezcenne ;) Ale fakt, to dziwne, że wstałam tak wcześnie, biorąc pod uwagę, że wczoraj siedziałam z miską popcornu do północy, oglądając nowy odcinek PLL (tylko w nocy czuję nastrój ;)), a potem, przez kolejne pół godziny skakałam po pokoju ze szmatką w ręce, próbując ubić komara, który bzyczał mi co chwilę, przelatując koło ucha. Swoją drogą - nienawidzę tego dźwięku. Ja nie widzę go, a on mnie osacza i tylko szuka miejsca, gdzie moja krew jest najsłodsza. Czy to nie straszne? Boże, może świruję.
W każdym razie ostatecznie usiadł w zasięgu okrągłej łuny światła mojej lampki nocnej i wtedy go dopadłam. Położyłam się wpół do pierwszej w nadziei, że więcej kolegów nie przyprowadził.
I jakoś o tej siódmej rano nie chciało mi się spać. Zeszłam z tatem na śniadanie i wzięłam się za przygotowywanie naleśników...
Bazowałam na tym przepisie, tylko dodałam łyżkę kakao.
Z nektarynką, borówkami i zmiksowanym na gładko z jogurtem twarożkiem :)
Smacznego!
Mayamee :)
bardzo fajnie wyszły, chętnie spróbuję z manny :)
OdpowiedzUsuńco do ricotty - musisz spróbować, jest przepyszna ! ;D