Mam fazę na śliwki. Dojrzałe, słodkie, miękkie, rozpływające się w ustach...
A jeszcze takie zapieczone!! Oo, słodycz po brzegi!
Owsianka z przepisu Magdy (niezawodna) :)
Ale z moją modyfikacją. Pomyślałam, że skoro kremy owsiane są takie boskie, to co to by było, gdybym go zapiekła? Więc po prostu zalałam płatki wrzątkiem, odczekałam, dodałam jogurt, syrop z agawy, cynamon i zblendowałam. Proszek, soda, ubite białko. Śliwki na dnie kokilki, masa owsiana, kilka ćwiartek śliwek utopiłam w masie, masełko na wierzch i do piekarnika. Wystarczyło 27 min (musiałam wyjąć wcześniej, bo o mały włos bym się spóźniła do szkoły) by rozkoszować się niemal płynnymi śliwkami i puszystą, genialną pieczoną owsianką.
Jedno z najlepszych śniadań ever! ;)
TA ŚLIWKA! :) |
Weekend! Ten tydzień minął mi niesamowicie szybko. Uwielbiam, gdy tak jest. Dzień za dniem, szybko, jest co robić, czas leci nieubłaganie, nie mam czasu myśleć o niczym innym. Mam co robić, wiem co robić. Idę.
Smacznego!
Mayamee :)
Ale ładnie wyrosła! Lubię ją za to, że tak "wystrzela" do góry :-) Super pomysł, aby zapiec właśnie krem owsiany, będę musiała spróbować :-)
OdpowiedzUsuńO tak, wyrosła niesamowicie! W piekarniku była jeszcze większa :)
UsuńGenialny pomysł, zapiekany krem owsiany brzmi pysznie. Do tego śliwki i jestem w niebie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten tydzień się dłużył, mam nadzieję, że następny przeleci mi szybciej :)
super pomysł !!! też wypróbuje :) poza tym tak jak ty ma śliwy, dostałam od babci, także nie ma co czekać tylko zajadać takie pyszności :)
OdpowiedzUsuń