sobota, 31 sierpnia 2013

Owsiane ricotta hotcakes :)

Oooo to są najlepsze pancakes, jakie kiedykolwiek zeszły z mojej patelni! :)
Delikatne, puszyste, mięciutkie, urocze, konsystencja ciasta i łatwość z jaką rozpływało się powoli po patelni oraz odchodziło od niej jest idealna! 
Może już to wiecie, może już jesteście za pan brat z ricotta hotcakes i tylko spojrzycie z góry na mój przesadzony pochwałami i wykrzyknikami post, ale ja nie zamierzam się opanować i kasować tej spontanicznej, jakże entuzjastycznej recenzji, bo pierwszy raz jadłam takie pyszne placuszki! 
Zamierzałam się na nie... długo. Oj, bardzo. I żałuję, że dopiero w ostatni dzień wakacji, widząc w lodówce opakowanie ricotty, z którego udało mi się wygrzebać 125 g, postanowiłam je zrobić. Bo robiłabym je w wakacje codziennie, (no dobra, może co tydzień) do znudzenia :) 
Niestety, a może właśnie na szczęście nie miałam zwykłej (pszennej pełnoziarnistej) mąki, więc użyłam owsianej. Bałam się co to wyjdzie, bo naleśniki z niej strasznie się rozwalały. Postanowiłam też, że jak już mąka owsiana, a w lodówce stoi sobie napoczęte mleko owsiane, to czemu by go nie wykorzystać i zamiast normalnego mleka, dałam to. I powiem Wam, że placuszki wyszły genialnie (zresztą już to wiecie ;))! Mogłabym jeszcze raz wymienić tysiąc przymiotników, ale już to zrobiłam, więc powiem tylko, że nie wiem jak smakują ricotta hotcakes w wersji oryginalnej, ale moje owsiane mogę zdecydowanie polecić :) Pycha!

Posiłkowałam się proporcjami od Whiness :)


 Na górze: z malinami, jabłkiem, masłem migdałowym/ jogurtem, dżemem


Z malinami, jabłkiem (tam z tyłu sobie leży ;)), masłem orzechowym i jogurtem


Nienawidzę masła orzechowego za to, że jest takie dobre! :) Śniadanie skończyło się wyjadaniem go łyżeczką ze słoiczka... Ale mamy sobotę! Leniwe soboty ze śniadaniami do 10 to będzie teraz tylko rarytas, a nie codzienność jak w wakacje...

Smacznego!
Mayamee :)

piątek, 30 sierpnia 2013

Owsianka na mleku owsianym z musem brzoskwiniowym

Mój ostatni nabytek - mleko owsiane.
Zupełnie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać. Białego koloru? Zapachu owsianki?
Ani to, ani to.
Kolor - beżowy, zapach... właściwie nie wiem, bo wlałam po prostu do garnka i zagotowałam, będąc bardzo głodna :)
Zalałam płatki, odczekałam, mleko się zagotowało, dodałam płatki. No... nie ma to koloru typowej owsianki. Nie jest białe, tak jak się przyzwyczaiłam. Trudno, gotuję dalej. Zaczyna przybierać kleistej, gęstej konsystencji. Słodzę syropem z agawy.
W tym czasie miksuję obraną połówkę brzoskwini. Podjadam trochę z drugiej połowy, a resztę kroję w kostkę.
Owsianka gotowa. Przelewam (a raczej przekładam łyżką, bo wyszła gęsta jak nie wiem co ;)) do miseczki, dodaję serek wiejski (muszę dostarczyć jakieś białko i wapń ;)), polewam musem, dodaję owoce, orzechy...

Z serkiem wiejskim, musem brzoskwiniowym, brzoskwinią, jabłkiem, nerkowcami i pestkami dyni




 Dziś napięty grafik. Na targ, do księgarni, do papierniczego, dom, obiad, spotkanie, powrót, 30 km rowerem z tatą. Obiecałam. Zazwyczaj jeżdże 15/ 19 km, a dziś się porywam na 30 :) Mam nadzieję, że mój rower nie będzie mi utrudniał, a moje nogi nie odmówią posłuszeństwa ;)

Smacznego!
Mayamee :)


czwartek, 29 sierpnia 2013

Pudding chlebowy z gruszką, jabłkiem i dżemem truskawkowym

Oj, poczekał sobie ten przepis. Przeleżał, przesiedział, przespał, przeczekał dużo dni (chyba można już je liczyć w miesiącach), by w końcu wylądować u mnie w piekarniku, potem opaść na kuchennym blacie, a następnie cieszyć moje podniebienie i kubki smakowe. 
 Pycha pycha pyyycha!
To moja recenzja. Zniknął szybko, choć starałam się (uwierzcie mi, bardzo się starałam) jeść jak najwolniej, rozkoszować się każdym kęsem, ale i tak, nawet jakbym ciągnęła to przez kolejną godzinę, kiedyś musiał się skończyć. Pocieszyłam się potem jogurtem z owocami, ale to jednak nie to samo ;) 
Do tych, których odstrasza czas 40 min pieczenia: u mnie 40 min to było trochę za dużo, bo mi się spaliły grzaneczki na wierzchu, a po drugie - warto cierpliwie przeczekać ten czas; pójść się umyć, ubrać, ogarnąć, poczytać, dospać, wyjść na świeże powietrze (balkon, ogród), potem wrócić i... pałaszować!! :D

 Składniki:
- 2 kromki chleba tostowego pełnoziarnistego
- jajko
- 60 ml mleka
- łyżka syropu z agawy
- pół gruszki
- 1/4 jabłka
- łyżeczka dżemu (u mnie truskawkowy)
- dodatkowo: rodzynki i płatki migdałowe
- trochę masła do wysmarowania kokilki

1. Chlebek pokroić w kostki.
2. Jajko rozbełtać, dodać mleko i syrop z agawy (lub inny dosładzacz).
3. Owoce pokroić w plastry/kostkę.
4.  Kokilkę wysmarować masłem, na dnie ułożyć połowę pokrojonego chleba.
5. Na chlebie rozsmarować dżem. Następnie położyć owoce, rodzynki i przykryć kolejną warstwą chleba.
6. Całość polać rozbełtanym jajkiem z mlekiem.
7.  Posypać płatkami migdałowymi i włożyć do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Piec przez 35 min. 




 A to taka krótka historia jego znikania... ;)




Książki mam, ale nie wszystkie. Trzeba będzie jeszcze raz odwiedzić księgarnię. Chętnie bym to zrobiła w celu zakupienia kolejnej części serii książek, którą ostatnio czytam, ale niestety udaję się tam po inną lekturę... Nieubłaganie zbliża się rok szkolny. Skończą się długie poranki przy śniadaniu, słodkie lenistwo, wypady nad jezioro, czy wycieczki rowerowe. Ale chyba docenię to dopiero w następnym tygodniu, bo dziś jakoś, kiedy wakacje jeszcze trwają nie za bardzo odczuwam tego, że za chwilę trzeba będzie wrócić do zapomnianej już rutyny. Cóż... popłaczę sobie w poniedziałek, dziś jeszcze mamy wakacje! ;)

Smacznego!
Mayamee :)

środa, 28 sierpnia 2013

Gruszkowa owsianko-orkiszówka

Gruszka! Zielona i... zbyt twarda jak dla aparatki :( Jakiś sposób na nią musiał być... I tak dodałam ją do owsianki, startą ta tarce i odsączoną. Jejjuu jakie to wyszło dobre! :) Gęsta, klejąca się owsianka i ta gruszka, która jeszcze bardziej nadała mojej owsiance tej kleistości i genialnej konsystencji. Pod górką smakowitości zajadałam się nią dziś na śniadanie. Nerkowce to chyba jedne z miększych orzechów, choć i tak obawy miałam przed zjedzeniem ich. Zakaz od p. dentystki był: "Nic twardego", ale nerkowce... przecież one nie są twarde ;) :D

Płatki owsiane i orkiszowe ze startą gruszką. Dodatki: borówki, morelka, gruszka i nerkowce :)





U mnie dziś słoneczko! Dziękuję Wszechświecie! ;)

Smacznego, 
Mayamee :)

Edit: 1000 wyświetleń!! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Każdemu z osobna, kto wszedł (przypadkiem, czy nie), a szczególnie tym, którzy dali znać, że weszli komentarzem. A już w ogóle to chcę podziękować tym, którzy mnie obserwują (tak, znaleźli się tacy ;)) DZIĘKI!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Gryczane kluski kładzione na mleku a'la kutia (czyli świątecznie na wakacje ;)

Pomysł nie wziął się z tęsknoty do zimy i Świąt Bożego Narodzenia. Nie jest to nagła ochota na wigilijne smaki. Lecz muszę powiedzieć, że to kutia jest moją ulubienicą na świątecznym stole (no, może zaraz za pierogami, ale dosyć o świętach! ;))
Pomysł po prostu zrodził się rano (jak zazwyczaj), kiedy stwierdziłam, że chcę kluski lane. Ale nie miałam ochoty na kolejne "zwykłe" (w sensie z mąki pszennej pełnoziarnistej), więc w celu wykorzystania kupionej kiedyś mąki gryczanej, która zalegała na dnie szuflady, postanowiłam zrobić gryczane kluski. W ruch poszło też jabłko, a jak jabłko to jeszcze miód i cynamon! Jak już mamy miód, no to o rodzynki też się pokuszę. I tym sposobem zrobiłam kluski, które, gdy tylko je spróbowałam przywiodły mi na myśl kutię. Choć kutia z gryczanej kaszy nie jest, to ten miód, rodzynki i dodane potem orzechy zrobiły z moich klusek wigilijną potrawę ;)


 Posypane orzechami włoskimi, ziemnymi i rodzynkami :)

Przepis? Podawać? Po prostu bazowałam tradycyjnie na przepisie od Sylvvii, zamieniając mąkę na gryczaną, dodając starte jabłko, miód, cynamon i rodzynki. Cała filozofia ;)

Smacznego!
Mayamee :)

P.S.: Nie dość, że jadę dziś na szkolne zakupy, to jeszcze pogoda wcale nie poprawia mi nastroju. Za 6 dni znów znajdę się wśród ścian gimnazjum. Hurra...


niedziela, 25 sierpnia 2013

Cukiniowa wielka baba (czyli Mr Muffin w formie żeńskiej ;))

 

Chyba wszyscy zachwycali się tym cudownym wypiekiem. 
Taki duży, CUKINIOWY i do tego jest muffinem! Kto nie chce zjeść na śniadanie popularnej babeczki? A raczej w tym wypadku... babki! :D Bo to baba, że ho ho! ;)
  Więc i ja musiałam jej spróbować i w końcu przyszedł na nią czas. W oryginale jest to Pan Muffin. Ja... cóż, może nieładnie to zabrzmi, ale... zrobiłam z niego babę ;) 
Panie i panowie...Mrs Muffin(ka)! :)







 (Smakuje i przypomina trochę clafoutis, tylko, że z dodatkiem cukini. Ktoś już robił tą muffinkę i też ma takie odczucia? ;))

Pozdrawiam,
Mayamee :)


czwartek, 22 sierpnia 2013

Malinowo-bananowa manna z jeżynami, malinami i masłem migdałowym

Skleciłam w końcu masło z orzechów innych niż ziemnych :) Padło na migdały, bo są to moje ulubione orzechy (tak, stoją na pierwszym miejscu, przed fistaszkami, ale na blogu raczej nie widać mojego zamiłowania do nich, bo głównie znikają poprzez wyjadanie prosto z torebki ;))

 Mimo, iż je podprażyłam nie uzyskały takiej konsystencji ziemne. Czy to wina skórki, czy tego, że miałam ich po prostu za mało i w dużej misie miksera rozpryskiwały się po ściankach ich suche wiórki i nie miały one szansy przybrać postaci masła, pomimo mojego cominutowego zeskrobywania ich. A może winna jestem ja i mój przekór, bo wbrew przepisom na internecie, ja i moja dietetyczna cząstka nie dodałyśmy oleju, ani żadnego miodu płynnego/syropu z agawy, który może by te wiórki ładnie sklecił (to słowo już drugi raz pada w tym poście).
 W każdym razie moja walka zakończyła się... sukcesem, ale nie takim, jakiego się spodziewałam ;) Cóż, nasze wyobrażenia mogą popsuć nam satysfakcję i uciechę z efektu końcowego, dlatego radzę pohamować wyobraźnię podczas jakichkolwiek wyrobów kulinarnych ;) :)

A to moje dzisiejsze śniadanie...


Malinowo-bananowa manna z malinami, jeżynami, posypana wiórkami kokosowymi i wykończona kleksem masła migdałowego :)

- 3 i 1/2 łyżki manny 
-  pół szklanki mleka
- szklanka mleka (ja użyłam pół na pół - mleko i woda)
- mały banan
- szklanka malin
- łyżka syropu z agawy

1. Szklankę mleka zagotować.
2. W pół szklanki mleka dokładnie wymieszać 3,5 łyżki manny i wlać do gotującego się mleka. Dodaj łyżkę syropu z agawy (lub innego dosładzacza). Gotuj mieszając do uzyskania odpowiednio gęstej konsystencji.
3.  Rozgnieć maliny, dodaj do manny i wymieszaj (różoowoo! ;))
4. Tak samo postąp z bananem.
5. Przelej kaszkę do miseczki, dodaj ulubione dodatki i jedz! :D


Smacznego!
Mayamee :)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Clafoutis z nektarynką i borówkami (+ zdjęcia)


 To jedno z moich ulubionych śniadań. Coś co przypomina fakturą i wyglądem ciacho jest wspaniałym początkiem dnia, gdy masz już trochę dość płatków owsianych ;)
Wyszło cudownie :) Jestem już w domu :)

Może i pogoda jest... taka sobie, ale ja nie zamierzam się tym przejmować. Dziś przeżyję ten dzień wspomnieniami z minionych dni: wycieczką rowerową, codziennymi malinami, jeżynami prosto z krzaka, brzoskwiniami, naleśnikami, goframi, którym nie udało się zrobić zdjęcia, psem, który gonił za mną pół drogi do domu, słonecznymi porankami i domowymi konfiturami. Było pięknie. Ciepło (myślę nie o temperaturze). Czas zleciał mi tak szybko, znów jestem wśród "moich" rzeczy, mebli, patelni i kokilek :) Znów czuję oddech mojego pieska na mojej stopie, gdy kładzie na niej główkę. Znów jestem z najbliższymi :)











I dzisiejsze śniadanko...

 


Pozdrawiam!
Mayamee :)